Domyślamy się, że nie macie wiele wolnego czasu. Praca, obowiązki, inne aktywności… Wszystko w pędzie, byleby do urlopu. Ale jak już go planujecie, to często także w pośpiechu. Ręka do góry, kto przed podpisaniem umowy z biurem podróży przeczytał ją w całości? A kto w całości zrozumiał? Jeżeli Ty – świetnie, prawdopodobnie możesz odpuścić sobie lekturę tego artykułu i zaoszczędzić kilkanaście minut. Bo widzimy, że sporej części z nas wciąż szkoda czasu na czytanie umowy, od której przecież zależy szansa na powodzenie naszych wakacji. Polak mądry przed szkodą? A czemu by nie spróbować? Dlatego ruszamy z nową serią poradnikową – „Zrozum swoją umowę. Odpocznij na urlopie.”
Na pierwszy ogień idzie OWU.
Co zawiera umowa z biurem podróży?
Jakiś czas temu zwrócił się do nas klient biura podróży z prośbą o pomoc w napisaniu reklamacji. Jasne, w końcu tym się zajmujemy. Poprosiliśmy o przesłanie umowy z biurem podróży i wszystkich dokumentów, jakie od nich dostał. I wysłał… Skan jednej (!) strony. Tyle zajmowała nie „umowa z biurem podróży” a jedynie jedna z jej części, czyli umowa-zgłoszenie. I był święcie przekonany, że to wszystko. No bo w końcu (tylko) na tym dokumencie składał swój podpis. A po naszej rozmowie długo jeszcze szukał w domu kopii swojego OWU, czyli Ogólnych Warunków Uczestnictwa. Tej większej i zdecydowanie ważniejszej dla turysty części umowy z biurem podróży.
OWU czyli Ogólne Warunki (Waszego) Urlopu
Takich przypadków jest całkiem sporo. I to nie dlatego, że turyści są jakoś specjalnie nieuważni czy niefrasobliwi przy podpisywaniu umowy z biurem podróży. Po prostu dokumenty są przygotowane w taki sposób, aby najbardziej obszerne zakresem i ciężarem „gatunkowym” OWU było najmniej „strawną” częścią umowy z biurem podróży. Mamy więc prostą i zazwyczaj krótką umowę – zgłoszenie. Mamy kolorowe katalogi i opisy oferty (tak, też stanowią część naszej umowy z biurem podróży). I w końcu pisane małym drukiem, nieczytelne i zlewające się w jedną plamę OWU. Którego treść jest dodatkowo nienegocjowalna. A zapoznanie się z całością kwitujemy zazwyczaj jednym podpisem!
I to jest największy problem, z jakim borykają się klienci biur podróży. I to zanim jeszcze spakują klapki i krem do opalania. Chcemy Wam pokazać, że po pierwsze podpisanie umowy z biurem podróży nie musi być skomplikowane. A po drugie, że jej treść może CHRONIĆ również Wasze potrzeby, interesy i Wasz komfort. A nie, jak dotąd, stanowić przykrywkę dla biura podróży „na wypadek wszystkiego.”
Prześwietlamy umowy z biurami podróży
Dlatego ruszamy z nową serią, w której przyjrzymy się poszczególnym OWU największych działających w Polsce touroperatorów. Będziemy je sprawdzać pod kątem użyteczności dla turystów, językowej przystępności i jasności poszczególnych zapisów. Wskażemy Wam najważniejsze punkty i ich możliwe konsekwencje, finansowe i terminowe. Zwrócimy Waszą uwagę na obowiązki, jakie niektórzy touroperatorzy nakładają na podróżnych jeszcze ZANIM dojdzie do podpisania umowy. Słowem – prześwietlimy dla Was najnudniejsze, ale i najważniejsze części umów z biurami podróży.
Czytaj też: OWU Coral Travel może popsuć Twój wzrok i nerwy…
OWU biura podróży Itaka to łamigłówka dla erudytów
TUI wykorzystuje Internet. Ale czy także klientów?
Dlaczego to zrobimy?
Bo zależy nam żebyście jeszcze bardziej świadomie wybierali te biura podróży, którym zdecydujecie się powierzyć swoje pieniądze i ten najcenniejszy dla siebie czas – urlopu i słodkiej beztroski. Pokażemy Wam takich organizatorów, którzy w swoich OWU zakładają partnerskie relacje i pewną równowagę sił. Na pewno jednak znajdziemy też takich, którzy ustawiają się w pozycji silniejszego – aż chciałoby się napisać – patrzącego na nas „przez nozdrza”, dla którego klient, jego satysfakcja i bezpieczeństwo są ostatnim punktem biznesowego bilansu. I przed nimi będziemy Was ostrzegać.
Jak to zrobimy?
Czytajcie naszego bloga i obserwujcie nas na Facebooku. I koniecznie zadawajcie swoje pytania! Rozprawimy się też z Waszymi OWU;)
A zatem, do dzieła!
Jeśli chcecie czytać więcej podobnych artykułów polubcie naszą stronę na Facebooku.
Dzień dobry. Ja na pytanie tego typu :wykupiłam już we wrześniu ubiegłego roku wakacje w Grecos na wrzesień 2020. W styczniu dowiedziała się że hotel który wybrałam został zamknięty. Dostałam propozycje innego hotelu(„który kometnir nie spełniał moich oczekiwań) lub mogłam anulować wyjazd. Oczywiście anulowałam wyjazd i wykupiłam wakacje w inny biurze podróży. Wiadomo była to końcówka stycznia i trudno było znaleźć cis fajnego za fajne pieniądze. Czy z tego tytułu można starać się o jakieś odszkodowanie?
Agnieszka,
wszystko zależy od szczegółów Twojej sprawy, bo podstawa prawna jest. Ogólnie, kwestie te reguluje ustawa (zobacz jej treść).
I oceniając opis Twojej sprawy na tej podstawie, działania Grecosa to najpierw art. 46 ust. 2 pkt 1 potem art. 46 ust. 3 pkt 1-4. Twoje działanie to art. 46 ust. 4 pkt 2. Podstawa prawna, o której piszemy wyżej to zdanie ostatnie przepisu art. 46 ust 6 (i odesłanie do art. 50 ust. 2-8). I to właśnie w oparciu o tę konstrukcję należy zbadać szczegóły Twojej sprawy, aby moc dać wartościową dla Ciebie odpowiedź.