W jednym z ostatnich wydań Rzeczpospolitej czytamy, jak to biuro podróży Grecos zachwala swoją ofertę dla rodzin. Specjalnie dobrane hotele mają zapewniać relaks i wypoczynek. Dzieci mogą aktywnie spędzać czas w Klubie Delfinki, a świeżo upieczeni rodzice korzystać z licznych udogodnień w programie Mama i Bobas.
A ponieważ od naszych klientów wiemy już co nieco o tej specjalnej „rodzinnej” ofercie i o tym, jak (nieelegancko) reagują przedstawiciele Grecosa w przypadku reklamacji wakacji musimy się wam do czegoś przyznać. Żadne z nas nie miałoby raczej ochoty wyjeżdżać na wakacje z Grecosem. A już na pewno nie z rodziną…
Grecos – czy to na pewno najbezpieczniejszy wybór na urlop?
„W zeszłym roku rodzinne wakacje stanowiły w Grecosie prawie połowę rezerwacji. Rodziny to dla nas bardzo ważna grupa klientów, dlatego starannie wyszukujemy obiekty, w których rodzice i dzieci poczują się świetnie” – zapewnia w materiale menedżerka biura podróży. Poczują się świetnie, ale czy bezpiecznie?
Tymczasem rodzina naszych klientów boksuje się z Grecosem o odszkodowanie i zadośćuczynienie. W czerwcu ubiegłego roku niezabezpieczona dysza w brodziku dla dzieci zassała rączkę ich pięcioletniego synka. Akcja ratunkowa trwała kilka godzin, bo menedżerowie hotelu Caretta Island na Zakynthos opóźniali wezwanie straży pożarnej. Jak się okazało, w trosce o… basen.
Całą historię dość szeroko opisywały media, m. in. Gazeta Wyborcza i Trójmiasto.pl. Dostępne jest też nagranie, na którym widać, jak traumatycznym doświadczeniem dla całej rodziny był proces uwalniania rączki dziecka. Dziecka, które o mały włos nie utonęło lub nie zostało kaleką na całe życie. Tymczasem Grecos uparcie nazywa to „niefortunnym zdarzeniem”, za które nie ponosi odpowiedzialności i odmawia jakiejkolwiek rekompensaty.
Dodajmy, że hotel Caretta Island na Zakynthos wciąż jest w ofercie Grecosa. Zachwalany jako „doskonała propozycja dla rodzin”.
Nie tylko nam nie podoba się postawa tego touroperatora. Po ujawnieniu całej historii, Grecosa krytycznie ocenił m. in. serwis informacyjny branży turystycznej Tur-Info.pl:
„Sprzedaż wyjazdów na wakacje to sprzedaż >marzeń< i odpoczynku/relaksu klienta, co wymaga, aby wszystkie składniki oferty zostały wykonane akceptowalnie lub dobrze. Inaczej SZKODZI SIĘ swojej firmie oraz CAŁEJ BRANŻY” – czytamy w opublikowanym komunikacie pod wymownym tytułem: „Czy basen niebezpieczny dla dzieci jest dobrą reklamą biur(a)?”
Sprawa trafiła przed sąd, a powództwo przeciwko Grecosowi czeka na rozpatrzenie.
Nie wszyscy pobawią się w Klubie Delfinki
Rzecznik touroperatora chwali się również tym, że w wymienionych w artykule hotelach na Kos i Rodos najmłodsi klienci Grecosa mogą spędzać czas w Klubie Delfinki. I znowu, jak pokazuje doświadczenie: mogą, chyba, że akurat właśnie… nie mogą.
Nasza kolejna klientka dała się namówić Grecosowi na aktywne wakacje z Panią Ewą Chodakowską. „Ty trenujesz, a dzieci bawią się w Klubie Delfinki” – brzmiał zachęcający materiał na stronie internetowej touroperatora. Na miejscu okazało się, że nie było ani „aktywnych wakacji” dla niej, ani „Klubu Delfinki” dla jej dziecka.
Co na to Grecos? Ano to, że w umowie było inaczej a informacje na ich stronie to nie oferta, ale… zaproszenie do zawarcia umowy. Jeśli jesteście ciekawi co to znaczy, polecamy wam historię pewnych (nie)aktywnych wakacji. Do przemyślenia.
Grecos Holiday – wakacje do przemyślenia
Zatem, zanim dacie się namówić na „specjalną ofertę dla rodzin” u Grecosa, mocno to przemyślcie. Bo może się okazać, że to o czym poinformował Was jego menedżer lub rzecznik prasowy, wcale „nie jest ofertą tego biura…” i do NICZEGO nie zobowiązuje. Powodzenia.
Jeśli chcecie czytać więcej podobnych artykułów polubcie naszą stronę na Facebooku.